www.festiwalowe.fora.pl

madey

Grupa Zrugani przez M... in spe, mała scena.

dr. Stolzmann · Wysłany: Wto 22:14, 08 Mar 2011 Temat postu:

Zdumiewające, że nikt tego nie komentuje. Jak dla mnie: świetny wic, sam zawsze chciałem zrobić coś w tym stylu. Niemniej pisanie po ścianie było przegięciem - mam nadzieję, że panowie odłożyli uprzednio trochę grosza i czasu na odmalowywanie?

madey · Wysłany: Wto 22:19, 08 Mar 2011 Temat postu:

Panie Norbercie, po napisach końcowych śladu już ni ma Wink

dr. Stolzmann · Wysłany: Wto 22:21, 08 Mar 2011 Temat postu:

Tomus · Wysłany: Wto 22:27, 08 Mar 2011 Temat postu:

Przełamaliście kolejną barierę jeśli chodzi o ten festiwal. Domyślałem się, że ściany MS szybko zostaną odmalowane. Wykazaliście się odpowiedzialnością i chwała Wam za to!

Reakcje publiczności(w tym oczywiście też moje) były ciekasze niż to na scenie, ale to też sukces aktorów.

Kyriake · Wysłany: Wto 23:22, 08 Mar 2011 Temat postu:

A ja przyznam szczerze, że jestem porażona chamstwem, jakiego w życiu nie spodziewałabym się ze strony twórców. Niszczenie cudzych plakatów - zarówno z innych spektakli, jak i tych festiwalowych od Państwa Naliwajków (a nawet plakatów z Teatru Śląskiego), jest dla mnie zupełnym przegięciem i żaden happening, nowość czy zaskoczenie tego nie usprawiedliwiają.

Co do samego "spektaklu" - cóż, może jestem zacofana i nie rozumiem pewnych rzeczy, ale to iście zwariowane przedsięwzięcie zupełnie mnie nie porwało. Byłam zażenowana. Uwaga, będzie patos: twórca spektaklu ma za zadanie zagospodarować pewien czas z życia widza, nawet jeśli miałoby to być zaledwie dziesięć minut. A to dziesięć minut mojego prywatnego życia, które (minuty, nie życie) dobrowolnie poświęciłam na obejrzenie spektaklu zostało zmarnowane. Wynudziłam się niemiłosiernie, a oglądając siódmy raz przechodzenie przez drabinę, czułam, że zapadam w objęcia Morfeusza. Ponadto - ileż można chodzić z kamerą wśród publiczności? Na domiar złego cały czas miałam wrażenie, że wszystko co Panowie robili(ście) na scenie było wymuszone i sztuczne. O pisaniu na ścianie nie wspomnę. Poza tym przez cały czas trwanie spektaklu czułam jakieś dziwne korelacje "Efemerydy, czyli Ikorka" (przy okazji, czy ktoś mógłby mi wyjaśnić tytuł?) z "Dafuturadą" i NOS-em, które, notabene, były marnie zrealizowanymi nawiązaniami.

Jeśli chcieliście sprawdzić, Panowie, jakie będą reakcje publiczności na niespodziewane zachowania aktorów - gratuluję. Ale ja się tak nie bawię. Jeśli chcecie szokować - szokujcie, a nie irytujcie i zanudzajcie.

Niewątpliwie są plusy. Fajnie, że porwaliście się na coś nietypowego. Fajnie, że chcieliście zakpić ze wszystkiego, z czego zakpić można było. Niestety - moim zdaniem tym razem Wam się nie udało, ale życzę wam jak najlepiej. Tylko doceńcie też pracę innych i, do jasnej Anielki, nie niszczcie cudzych plakatów (i luster z naszej, czyli Waszej też, dekoracji...). Nic bardziej prymitywnego.

Sami · Wysłany: Wto 23:35, 08 Mar 2011 Temat postu:

Nie byłam na spektaklu, więc trudno, żebym go oceniała, ale niszczenie luster, które również malowałam już mi się nie podoba i podzielam Twoje wzburzenie, Dominika.

bmatt · Wysłany: Wto 23:58, 08 Mar 2011 Temat postu:

Norbercie - wydaje mi się, że to kreda była, po "zakończeniu" spektaklu dość łatwo się ścierała z tego co widziałem.

Zgadzam się w kwestii przełamywania barier. Miło, że w końcu ktoś odważył się na coś takiego; przyznam, że całość bardzo przyjemnie mi się oglądało. Cała reszta rozmyta, niejednoznacza i trudna do ocenienia, ale przecież nie o to chodziło.

Marcel Lesik · Wysłany: Śro 0:13, 09 Mar 2011 Temat postu:

Jeśli chodzi o to przedsięwzięcie, to możecie mnie, jako ucznia klasy MI, podsumować, że jestem zbyt powierzchowny aby docenić Waszą oryginalność czy niezwykle umiejętności.Człowiek spodziewający się (o dziwo ? ) od każdej pozycji w harmonogramie Festiwalu Teatralnego czegoś co zwykli ludzie nazywają spektaklem teatralnym,wychodził z sali zdezorientowany i zły, czuł się oszukany.
Serdecznie gratuluję pomysłodawcom, mam nadzieję że przynajmniej Wy dobrze się bawiliście czy też doznaliście oczekiwanej satysfakcji.
Niszczenie plakatów innych spektakli, może nie tak wymyślnych, oryginalnych i górnolotnych jak Wasz, idealnie wpisuje się w brak szacunku dla innych uczniów tej szkoły, który poczułem wychodząc z Małej Sceny, i budzi we mnie niepokój co do przyszłości tego Festiwalu.

Krzysiek Głuch · Wysłany: Śro 0:45, 09 Mar 2011 Temat postu:

dr. Stolzmann · Wysłany: Śro 0:56, 09 Mar 2011 Temat postu:

A nie sądzisz, Marcelu, że taka już natura dowcipu - że robi się go bez uprzedzenia?

Niemniej jednak trudno się dziwić tym, którzy poczuli się oszukani. To trochę tak, jak ze starym kawałem ze szpilką na krześle: jeden ukłuty roześmieje się, masując obolały tyłek, drugi się obrazi, trzeci - obije mordę kawalarzowi. I wszystkie te reakcje są uprawnione.

Marcel Lesik · Wysłany: Śro 1:11, 09 Mar 2011 Temat postu:

Drogi Norbercie, jeżeli to uważasz za dowcip, to mogę tylko prosić,aby takie "żarty" odbywały się w Waszym własnym gronie, bo ja od projektów stworzonych na Festiwal oczekuję, jak to napisała w pierwszym numerze "Maseczki Teatralnej" Samara Borys " przeniesienia się w inny świat". Ani przez jedną sekundę tego "żartu" nie zapomniałem o otaczającym mnie świecie, może oprócz tego, że w 5 minucie zacząłem przysypiać. Rozumiem, że uważacie wszystko co popularne za złe, ale nie uważasz, że w klasycznych żartach czy popularnych skeczach znanych kabaretów coś musi być, skoro u wielu ludzi powodują uśmiech na twarzy, a z Waszego żartu śmiejecie się tylko Wy sami ?
Pozdrawiam

dr. Stolzmann · Wysłany: Śro 2:27, 09 Mar 2011 Temat postu:

Sami · Wysłany: Śro 18:25, 09 Mar 2011 Temat postu:

Jezu, cytują mnie, świat się kończy!

kone-v · Wysłany: Śro 21:34, 09 Mar 2011 Temat postu:

Ja z kolei gratuluję chłopakom odwagi i ustanowienia nowego szkolnego rekordu
w kategorii "Najdłuższy Spektakl". Przyznam, że nie od razu mnie to rozbawiło,
lecz z upływem czasu, gdy zacząłem sobie późniejszym wieczorem przypominać "Efemerydę", kręciłem głową, a na twarzy pojawial się delikatny uśmiech. Brawo, eksperyment powiodł się, a sam spektakl będę wspominał przy każdej rozmowie o FT.

Jedna uwaga - jesli już porywacie się na taki dowcip, to wypadaloby być konsekwentnym i nie przepraszać za to na konferencji.